No i mnie rozbawił blog Łasucha, bo daje przepis na "sztukę mięsa". Chociaż właściwie modyfikacja nazwy usprawiedliwia zupełny brak jedności z przepisem prawidłowym.
Potrawa oryginalna nie nazywa się bowiem "sztuka mięsa", tylko "sztuka mięs" i jest z wołowiny (najlepiej pręgi) gotowanej w rosole i podawanej bądź to z gotowanymi warzywami z tegoż rosołu, bądź sosem chrzanowym. Ale ok... Pieczona karkówka też jest w końcu jakąś sztuką. Nawet mięsa.
Następna sprawa, to Pan mecenas Rafał Rogalski, który wypiął się na prezesa, przewodniczącego komisji parlamentarnej i nawet na hel. Nie sądziłam, że obdarzę kiedyś tego pana dozą pewnego rodzaju sympatii. A może raczej... współczucia z powodu faktu, że młody wiek i brak doświadczenia zakręciły jego życiem ze znacznymi konsekwencjami, których świadomości jeszcze pewnie nie ma. Mam tylko nadzieję, że fakturę mu rozliczyli.
Trzecia rzecz - rodzice wszystkich uczniów szkoły mojego dziecka dostali mailową informację, by zwrócic uwagę na progeniturę, gdyż "w okolicach szkoły spożywany jest alkohol, co jest związane z ładna pogodą". No i ja teraz nie wiem... Czy ktoś pije, bo jest ciepło, czy jest ciepło, bo ktoś pije? No i kto jest spożywającym?
Jak się komuś wydaje, że łatwo zrobić sztukę mięs w ładną pogodę, wdychając hel pod okiem przewodniczącego, to jest w mylnym błędzie.