Właśnie przeczytałam, że wymyślono alkohol w proszku. W sumie można się było tego spodziewać, bo skoro jest woda utleniona w żelu i plaster w sprayu, to dlaczego nie żubrówka w granulkach? Na niektórych opakowania zupek instant jest nawet napisane "ocet suszony" (cokolwiek to znaczy...).
Ale wracając... Nie napisali tylko, czy to jest do rozpuszczania w wodzie, czy konsumuje się jak niegdyś oranżadę - paluchami prosto z torebki. Jeśli jednak byłaby to opcja druga, to do kitu, bo padnie przemysł kieliszkarski, a i na weselach ciężko rozbić na szczęście folijkę o podłogę na potrzeby toastu. Poza tym może zniknąć ze słownika jedna z wersji słowa "polej!" oraz pojawi się problem dla układu SI w jakich miarach określić "karniaka".
No i jak to kurde schłodzić?
Reasumując: lepsze jest wrogiem dobrego, a moje obawy nie są aż tak wielkie, gdyż nie da się zrobić piwa w proszku do jedzenia łyżeczką tak, by było i z pianką i z bąbelkami.
Komentarze